Cały dzień się leniłem.
Jeżeli lenieniem można nazwać leżenie w łóżku z powodu bólu brzucha :)
Rano nawet pojechałem do miejscowości Jama, ale dość szybko wróciłem. W niedzielę od świtu a właściwie od piątkowego wieczora towarzystwo się bawi. Co zrobić, aby bawiło się w naszej knajpie a nie u sąsiada? Proste, trzeba grać głośniej od niego. Wystawia się więc całkiem niezłe kolumny podłączone do potężnych wzmacniaczy. Sąsiad wystawia większe i mocniejsze, a ten z drugiej strony ulicy ma cztery piece, że pozazdrościć. Co ciekawe wewnątrz lokali nie jest tak głośno. Cały ten zgiełk wali prosto na ulicę, że łeb urywa. Głośno i gorąco. Uciekam po 5 minutach. Nawet zdjęć mi się nie chce ….
Wieczorem Canoa.
Cichutko i spokojnie. Dziwne, dopiero 20:00. Otwiera się co prawda kilka sklepów, ale jakoś tak niemrawo.