Zacznę od wczoraj.
Miałem pomysł, żeby odwiedzić jakieś większe miasto, takie które nie żyje wyłącznie z turystów. Najbliżej Manta, niecałe 90 km. Juan Carlos twierdzi, że jedzie się ok. 2 godzin. Nie bardzo rozumiem dlaczego. Sobota, nie powinno być dużego ruchu. Wsiadam i jadę.
Pierwsze 42 km robię w ½ godziny zatrzymując się po drodze w San Jacinto. Małe leniwe miasteczko z piękną plażą i kilkoma zaledwie hotelami.
Po wyjechaniu na główniejszą (Portoviejo – Manta) drogę zaczyna się koszmar. Nawierzchnia w stanie takim, że lepiej by było, gdyby jej nie było. Dziury osiągają 30 cm głębokości. Tu przestają obowiązywać przepisy ruchu. Jedzie się tą stroną drogi, po której wydaje się, że dziur jest jakby mniej.
Jakby tego było mało chyba połowa Ekwadorczyków umówiła się, że właśnie na tę drogę będzie się wyrzucać wszelkiego rodzaju śmieci. Brud, smród i robactwo. Tragedia przez 1 ½ godziny.
Niestety przykre wrażenie nie mija po wjeździe do Manty. Przedmieścia jeszcze jako tako, lecz centrum brudne i śmierdzące. Zgłodniałem, więc siadam przy stoliku w małej knajpce, zamawiam kurczaka z rożna. Na plastikowym obrusie spod stada much wygląda jadłospis z całego ubiegłego tygodnia, ale co tam. Kurczak pyszny 1,2 $ za ćwiartkę.
Robi się dość upalnie, tak pod 40 stopni. Wizyta w klimatyzowanej aptece, gdzie kupuję maszynkę do golenia i uciekam z Manty.
Po drodze, już w San Vicente widzę faceta targającego do hotelu o wdzięcznej nazwie Toronto, gigantyczny karton z wielkim napisem DUREX. Pierwsze skojarzenie, że będzie fajna impreza, ale już wiem, że to nazwa miejscowej firmy produkującej sprzęt AGD. To tylko niewinna lodówka :))
U nas na wsi nieco chłodniej i zanosi się na deszcz.
Lunęło o 22 z minutami.
Przez prawie ½ godziny stoję sobie pod rynną w strudze lodowatej (20 – 22 stopnie) słodkiej cudownej wody. Super.
Dzisiejszy poranek daje przedsmak prawdziwego tropiku, który niedługo się tutaj zacznie.
UPAŁ. Ziemia paruje wczorajszym deszczem. Boso lepiej nie wychodzić, poparzenia gwarantowane. Gorący wiatr i wysokie fale powodują unoszenie się z oceanu słonej mgły.
Ciekawe jak będzie w nocy?